środa, 6 lutego 2013

~ . VIII Rozdział . ~



Na łóżku leżała taca, a na niej śniadanie. Posiłek składał się z jajecznicy ze szczypiorkiem i szklanki soku pomarańczowego. Szczerze mówiąc się domyślałam się czyj to może być pomysł. Odruchowo podeszłam do łóżka i zjadłam kęs śniadania. Wtem poczułam czyjś dotyk na swym ramieniu. Odwróciłam się i mym oczom ukazał się nie kto inny jak Zbyszek Bartman. Wodził różą po mym dekolcie, a na jego twarzy widniał ten szelmowski uśmieszek.
- Jedz, mała. – odezwał się i posadził mnie na krześle.
- Nie musiałeś tego robić. – mówiłam pomiędzy jedzeniem.
- Ale chciałem. – puścił w moją stronę zalotne oczko.
Posłusznie jadłam przygotowane danie. Wypiłam sok, ale cały czas Zibi mnie rozpraszał swym dotykiem.
- Dziękuję. – zamierzałam Go pocałować w policzek, ale szybko odwrócił swą twarz i trafiłam w usta. – O nie… w takie coś się nie bawię – wytknęłam języczek.
Dopiero teraz zauważyłam, że ZB9 jest w samych spodenkach. Wyglądał bardzo kusząco..
- Mhm.. teraz możesz już iść. Dziku już na pewno tęskni za twoim towarzystwem – zaśmiałam się po czym zaczęłam Go pchać w stronę drzwi.
Nie było łatwo. Gdy byłam blisko on zaczął mnie całować i wracać się w głąb mojego pokoju. Całował coraz zachłanniej, przez co wylądowaliśmy w łóżku. Bez problemu zdjął ze mnie ręcznik. Siatkarz był taki czuły i delikatny. Pieścił z ogromną dokładnością każdy centymetr mego ciała. Bardzo szybko pozbyliśmy się odzieży z jego wysportowanego ciała. Po chwili poczułam Go w sobie. Była cudownie.. Po pewnym czasie zaczęłam smyrać Go po klacie.
- Zibi.. za chwilę masz trening. – szepnęłam mu na ucho.
- Chciałaś powiedzieć, że mamy. – poprawił mnie.
- Yhm .. nie, ja mam osobno trening. – powiedziałam.
- Tak, tak.. bo ja Ci na to pozwolę. Marsz do łazienki, ubieraj się i idziemy razem. – powiedział stanowczo.
Owinęłam się ręcznikiem i bezsilnie poszłam do łazienki. Włosy spięłam w kok po czym założyłam na siebie jakieś spodenki i top. Jak już byłam gotowa wyszłam. Okazało się, że atakujący był przebrany. Ruszyliśmy, a raczej zostałam zaprowadzona na salę. Bartman wniósł mnie na rękach do szatni.
- Oo.. widzę, że Bartmany się pogodziły. – zawołał Ignaczak i uwiecznił wszystko swą kamerą.
- Zbigniew, palancie postaw mnie na ziemi. – zawołałam.
- Jak mnie nazwałaś? – zapytał robiąc groźną minę.
Nie odpowiedziałam tylko wyrwałam mu się i zaczęłam cofać się do tyłu.
- To ja już lepiej pójdę na salę. – poinformowałam i niczym struś pędziwiatr wybiegłam z pomieszczenia.
Zaczęłam rozmawiać z Andreą, który podziękował mi za przeprowadzenie treningów chłopaków.
- Nie wiem co bym bez Ciebie zrobił. – powiedział słabym polskim.
- Zrobiłam to z ogromną przyjemnością. Jak już mówiłam dałam im niezły wycisk. – zaśmiałam się, a od tyłu ktoś mnie objął.
Moje nogi były w powietrzu. Cofaliśmy się do tyłu. Myślałam, że to Zbyszek, ale był to.. Bartosz Kurek, tak Siurak.
- Bartek masz mnie w tej sekundzie puścić. – zawołałam.
- No dobrze, dobrze.. – poczułam grunt pod stopami, lecz znów mnie do siebie przyciągnął.
- Angela.. może umówimy się na jakiś wypad do kina? – spytał.
Tego się akurat po nim nie spodziewałam.
- Czemu nie. Powiedz tylko kiedy. – powiedziałam po czym ujrzałam podbiegającego do nas Zbyszka.
- Kuraś.. odwal się od niej. – zgromił Go wzrokiem kładąc rękę na mym brzuchu.
- A to czemu? Nie jesteś z nią, więc spotkać się mogę. – wyparował.
- Jeśli nie chcesz mieć porachowanych kości radzę Ci, żebyś się zamknął. – zagroził ZB9.
- Mam się bać? – wyśmiał mojego byłego.
Na szczęście rozpoczął się trening. Mieliśmy taki mały „sparing”. Byłam w drużynie z Zibim, Ziomkiem, Igłą, Kubiakiem i Winiarskim, a także Nowakowskim. Kurek nie miłosiernie celował w Zbyszka. Nie wytrzymałam i się wydarłam na niego.
- Bartek .. do cholery ogarnij się ! – krzyknęłam.
Mężczyzna nie zareagował. Po trzech godzinach trening się zakończył. Rozeszliśmy się do swych pokoi, a następnie na obiad. Później udałam się do recepcji, w której pani Mariola poinformowała mnie, że dzisiaj przyjdą nas odwiedzić dzieci w wieku przedszkolnym, a także te z podstawówki. Zaoferowałam swą pomoc w oprowadzaniu ich. Jak się później okazało siatkarze zostali podzieleni na kilka grup, które oprowadzały maluchy. Akurat ja zostałam przydzielona do Zbyszka, Igły i Dzika. Nie ma co przewodnicy zajebiści. Przywitaliśmy się z piętnastką przedszkolaków i ruszyliśmy.
- Wujku Zbyszku … możesz mnie ponieść? – zapytała się mała Ala.
- No jasne, wskakuj na barana. – Bartman ukucnął, ale dziewczynka miała problem, z którym jej pomogłam.
- Gotowe. Widzisz jesteś wyższa ode mnie. – mała się zaśmiała.
Wujek Dziku okazał się bardzo dobrą niańką, ale Igły nikt nie był w stanie przebić. Libero ganiał przedszkolaki po wszystkich korytarzach przez co je skutecznie wymęczył, ale Alicja uparcie trzymała się ZB9.
- Igła.. ty jesteś gorszy od tych dzieci. Czasami się zastanawiam jak ty szkołę skończyłeś. – wszyscy wybuchliśmy gromkim śmiechem. 

__________________________
 
Przepraszam, że ten rozdział jest taki krótki, ale tymczasowo straciłam wenę, a także za nieregularne dodawanie rozdziałów. Postaram się wszystko zmienić od ferii, które rozpoczną mi się w sobotę. ; ) 
Daniel, kocham Cię. < 3 : *  ♥
Bartusiu, zboczeńcu, skojarzyłeś mi się z tym rozdziałem . xDD A z twej oferty nie skorzystam . ; >

3 komentarze:

  1. Rawr *.*
    Rozdzaił świetny, ale naprawdę króciutki ;(
    Też chcę wujka Zibiego <3 i Dzika <3 i Igłę *.*
    http://spala-baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny, ale krótki :(

    Pozdrawiam, no_princess :D

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawe,ciekawe. Czekam na więcej.

    + zapraszam do mnie. :)

    OdpowiedzUsuń