Na łóżku leżała taca, a na niej śniadanie. Posiłek składał
się z jajecznicy ze szczypiorkiem i szklanki soku pomarańczowego. Szczerze
mówiąc się domyślałam się czyj to może być pomysł. Odruchowo podeszłam do łóżka
i zjadłam kęs śniadania. Wtem poczułam czyjś dotyk na swym ramieniu. Odwróciłam
się i mym oczom ukazał się nie kto inny jak Zbyszek Bartman. Wodził różą po mym
dekolcie, a na jego twarzy widniał ten szelmowski uśmieszek.
- Jedz, mała. – odezwał się i posadził mnie na krześle.
- Nie musiałeś tego robić. – mówiłam pomiędzy jedzeniem.
- Ale chciałem. – puścił w moją stronę zalotne oczko.
Posłusznie jadłam przygotowane danie. Wypiłam sok, ale cały
czas Zibi mnie rozpraszał swym dotykiem.
- Dziękuję. – zamierzałam Go pocałować w policzek, ale
szybko odwrócił swą twarz i trafiłam w usta. – O nie… w takie coś się nie bawię
– wytknęłam języczek.
Dopiero teraz zauważyłam, że ZB9 jest w samych spodenkach. Wyglądał
bardzo kusząco..
- Mhm.. teraz możesz już iść. Dziku już na pewno tęskni za
twoim towarzystwem – zaśmiałam się po czym zaczęłam Go pchać w stronę drzwi.
Nie było łatwo. Gdy byłam blisko on zaczął mnie całować i
wracać się w głąb mojego pokoju. Całował coraz zachłanniej, przez co
wylądowaliśmy w łóżku. Bez problemu zdjął ze mnie ręcznik. Siatkarz był taki
czuły i delikatny. Pieścił z ogromną dokładnością każdy centymetr mego ciała. Bardzo
szybko pozbyliśmy się odzieży z jego wysportowanego ciała. Po chwili poczułam
Go w sobie. Była cudownie.. Po pewnym czasie zaczęłam smyrać Go po klacie.
- Zibi.. za chwilę masz trening. – szepnęłam mu na ucho.
- Chciałaś powiedzieć, że mamy. – poprawił mnie.
- Yhm .. nie, ja mam osobno trening. – powiedziałam.
- Tak, tak.. bo ja Ci na to pozwolę. Marsz do łazienki,
ubieraj się i idziemy razem. – powiedział stanowczo.
Owinęłam się ręcznikiem i bezsilnie poszłam do łazienki. Włosy
spięłam w kok po czym założyłam na siebie jakieś spodenki i top. Jak już byłam
gotowa wyszłam. Okazało się, że atakujący był przebrany. Ruszyliśmy, a raczej
zostałam zaprowadzona na salę. Bartman wniósł mnie na rękach do szatni.
- Oo.. widzę, że Bartmany się pogodziły. – zawołał Ignaczak
i uwiecznił wszystko swą kamerą.
- Zbigniew, palancie postaw mnie na ziemi. – zawołałam.
- Jak mnie nazwałaś? – zapytał robiąc groźną minę.
Nie odpowiedziałam tylko wyrwałam mu się i zaczęłam cofać
się do tyłu.
- To ja już lepiej pójdę na salę. – poinformowałam i niczym
struś pędziwiatr wybiegłam z pomieszczenia.
Zaczęłam rozmawiać z Andreą, który podziękował mi za
przeprowadzenie treningów chłopaków.
- Nie wiem co bym bez Ciebie zrobił. – powiedział słabym
polskim.
- Zrobiłam to z ogromną przyjemnością. Jak już mówiłam dałam
im niezły wycisk. – zaśmiałam się, a od tyłu ktoś mnie objął.
Moje nogi były w powietrzu. Cofaliśmy się do tyłu. Myślałam,
że to Zbyszek, ale był to.. Bartosz Kurek, tak Siurak.
- Bartek masz mnie w tej sekundzie puścić. – zawołałam.
- No dobrze, dobrze.. – poczułam grunt pod stopami, lecz
znów mnie do siebie przyciągnął.
- Angela.. może umówimy się na jakiś wypad do kina? –
spytał.
Tego się akurat po nim nie spodziewałam.
- Czemu nie. Powiedz tylko kiedy. – powiedziałam po czym
ujrzałam podbiegającego do nas Zbyszka.
- Kuraś.. odwal się od niej. – zgromił Go wzrokiem kładąc
rękę na mym brzuchu.
- A to czemu? Nie jesteś z nią, więc spotkać się mogę. –
wyparował.
- Jeśli nie chcesz mieć porachowanych kości radzę Ci, żebyś
się zamknął. – zagroził ZB9.
- Mam się bać? – wyśmiał mojego byłego.
Na szczęście rozpoczął się trening. Mieliśmy taki mały „sparing”.
Byłam w drużynie z Zibim, Ziomkiem, Igłą, Kubiakiem i Winiarskim, a także
Nowakowskim. Kurek nie miłosiernie celował w Zbyszka. Nie wytrzymałam i się
wydarłam na niego.
- Bartek .. do cholery ogarnij się ! – krzyknęłam.
Mężczyzna nie zareagował. Po trzech godzinach trening się
zakończył. Rozeszliśmy się do swych pokoi, a następnie na obiad. Później udałam
się do recepcji, w której pani Mariola poinformowała mnie, że dzisiaj przyjdą
nas odwiedzić dzieci w wieku przedszkolnym, a także te z podstawówki. Zaoferowałam
swą pomoc w oprowadzaniu ich. Jak się później okazało siatkarze zostali
podzieleni na kilka grup, które oprowadzały maluchy. Akurat ja zostałam przydzielona
do Zbyszka, Igły i Dzika. Nie ma co przewodnicy zajebiści. Przywitaliśmy się z
piętnastką przedszkolaków i ruszyliśmy.
- Wujku Zbyszku … możesz mnie ponieść? – zapytała się mała
Ala.
- No jasne, wskakuj na barana. – Bartman ukucnął, ale
dziewczynka miała problem, z którym jej pomogłam.
- Gotowe. Widzisz jesteś wyższa ode mnie. – mała się
zaśmiała.
Wujek Dziku okazał się bardzo dobrą niańką, ale Igły nikt
nie był w stanie przebić. Libero ganiał przedszkolaki po wszystkich korytarzach
przez co je skutecznie wymęczył, ale Alicja uparcie trzymała się ZB9.
- Igła.. ty jesteś gorszy od tych dzieci. Czasami się
zastanawiam jak ty szkołę skończyłeś. – wszyscy wybuchliśmy gromkim śmiechem.
__________________________
Przepraszam, że ten rozdział jest taki krótki, ale tymczasowo straciłam wenę, a także za nieregularne dodawanie rozdziałów. Postaram się wszystko zmienić od ferii, które rozpoczną mi się w sobotę. ; )
Daniel, kocham Cię. < 3 : * ♥
Bartusiu, zboczeńcu, skojarzyłeś mi się z tym rozdziałem . xDD A z twej oferty nie skorzystam . ; >
Rawr *.*
OdpowiedzUsuńRozdzaił świetny, ale naprawdę króciutki ;(
Też chcę wujka Zibiego <3 i Dzika <3 i Igłę *.*
http://spala-baby.blogspot.com/
Fajny, ale krótki :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess :D
ciekawe,ciekawe. Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do mnie. :)