- Zibi, skarbie. Co się tak długo nie odzywasz? – spytała
spokojnie, tak jakby nie widziała uprzedniego wydarzenia, lecz nie na długo, bo
po chwili rzuciła się mu na szyję i zaczęła Go całować.
Byłam totalnie zaskoczona.
- Aśka.. zostaw mnie w spokoju. Nie będę już z Tobą. – mówił
będąc wkurzony.
- Ty mnie kochasz, przecież jeszcze wczoraj wyznawałeś mi
miłość. – kłócili się.
Tyle mi wystarczyło, bez słowa wróciłam na halę. Siatkarze
się pytali, gdzie jest Zbyszek , a ja ich zbywałam mówiąc, że nie potrafi
odgonić się od fanek. Trening potrwał jeszcze godzinę po czym wszyscy zgodnie
udaliśmy się do szatni. Nie zdawałam sobie sprawy z tego co się dzieje. Ja,
głupia i naiwna zaufałam mu, a tu się okazuje, że ma dziewczynę. Po chwili się
przebrałam i zamierzałam już wyjść, ale w drzwiach zatrzymał mnie Bartman.
- Angelica, ja Ci to wszystko wytłumaczę. – trzymał mnie.
- Ale ja wszystko rozumiem. Leć sobie do tej twojej
ukochanej Aśki. – powiedziałam po czym odpięłam wisiorek, który od niego
dostałam z jego inicjałami i włożyłam do Jego dłoni.
Bez słowa wyszłam i udałam się do swego pokoju. Wzięłam
szybki prysznic, a gdy byłam gotowa rozpoczęłam pakowanie swych rzeczy do
walizki. Postanowiłam porozmawiać jeszcze z panem Zbigniewem. Zapukałam do
drzwi, a jak usłyszał pozwolenie to weszłam.
- Dzień dobry. – przywitałam się – Chciałam poinformować o
tym, że rezygnuję z tego kursu. Bardzo mi jest przykro z tego powodu, ale
jestem zmuszona. – westchnęłam, a kierownik odruchowo mnie do siebie przytulił.
- Angela, proszę Cię zostań. Masz ogromny potencjał, którego
nie pozwolę zmarnować. – mówił łagodnie.
- Nie chcę trenować z naszymi siatkarzami, wolałabym mieć
samodzielne treningi. – poinformowałam prosto z mostu.
- Zobaczę co się da zrobić, pod warunkiem, że zostajesz.
- No dobrze .. – odpuściłam i podziękowałam za pomoc.
Będąc w moim pokoju nie rozpakowałam tych rzeczy. Siedziałam
skulona na łóżku myśląc o tym co się stało. Krótko mówiąc płakałam jak bóbr.
Zraniono mnie doszczętnie.
- Angelica .. możemy? – usłyszałam głos Ziomka, spojrzałam w
stronę drzwi, w których stała większość ekipy.
Nie odpowiedziałam, tylko skinęłam głowę. Wszyscy znaleźli
się momentalnie wokół mnie starając się podtrzymać na duchu.
- Powiesz nam co się stało, bo Zbyszek nie chce na nim nic
powiedzieć. – spojrzeli na mnie, a ja rozpoczęłam swój długi monolog.
- To ty o niczym nie wiedziałaś? – zasypali mnie pytaniami,
na które odpowiedź brzmiała nie.
- ZB9 jest cholernie przygnębiony, nie chce z nami rozmawiać
ani nic. – powiedział Kubiak.
- Uprzedzam waszą prośbę. Nie porozmawiam z nim, nie chcę go
widzieć ani nic. Najlepiej zostawcie mnie wszyscy w świętym pokoju.
Na twarzy Kurasia zauważyłam wyraźną troskę o moją osobę,
ale nic nie mówił tylko posłusznie wyszedł wraz z resztą. Ja nadal siedziałam
przygnębiona. Nie wiedząc kiedy zasnęłam. Obudziłam się na drugi dzień,
odprawiłam poranną toaletę, ubrałam się i zrobiłam sobie kok po czym udałam się
na śniadanie. Na stołówce jeszcze nikogo nie było. Podeszłam do kucharki:
- Mogłabym poprosić o nutellę? – spytałam wysilając się na
uśmiech.
- No jasne, aniołku. Zaraz Ci ją dam. – powiedziała i udała
się na zaplecze.
Po kilku sekundach podała mi słoik. Zabrałam jeszcze 2
kromki chleba, a także kakao. Usiadłam przy pojedynczym stoliku i rozpoczęłam
delektowanie się kremem orzechowym. Wtedy weszli oni. Nasze spojrzenia się
spotkały.. W sercu poczułam bolesne ukłucie, a wzrok przeniosłam na jedzenie. Napiłam
się odrobiny kakao. Czułam na sobie Jego ciągłe spojrzenie, gdy siedzieli przy
swym stole. Słyszałam jakieś szepty, ale nie potrafiłam ich zrozumieć. Wypiłam
pospiesznie napój po czym zaniosłam kubek wraz z talerzem do pani, która
zmywała naczynia. Wyszłam ze stołówki, nie potrafiłam tak bezczynnie siedzieć w
jego pobliżu.
*****
Siedziałem tak od czasu do czasu coś dźgając widelcem. Nie
potrafiłem o niej, ani na sekundę zapomnieć. Gdyby nie przyjazd Aśki,
siedziałaby tutaj z nami, a na jej twarzy widniał ten cudowny uśmiech, który
pokochałem.
- Ej.. żyjesz? – z zamyślenia wyciągnął mnie Kubiak.
- Tak, tak .. – powiedziałem odruchowo.
- Przykro nam z tego powodu, ale nie oznacza to, że nie
możesz jeść. – usłyszałem głos Możdżona.
- Wiem, ale nie mam na nic ochoty. – streściłem.
Po chwili rozeszliśmy się do swoich pokoi. Zerknąłem na
wyświetlacz, 15 nieodebranych połączeń od Aśki.
*****
Tymczasem założyłam na siebie jakiś ciepły polar i wyszłam z
ośrodka. Wybrałam się na spacer. Chciałam to wszystko przemyśleć w spokoju. Spoglądałam
na pary, szczęśliwe pary trzymające się za ręce. Zazdrościłam im tego. Najpierw
ten nieudany związek z Rafałem. Co ja gadam, to nie był żaden związek, to był
tylko przymus mojej kochanej rodzinki. Dla wyładowania nerwów ulepiłam śnieżkę
i rzuciłam nią jak tylko najdalej potrafię. Teraz Zibi.. powoli dochodzę do
wniosku, że nigdy nie odnajdę szczęścia. Na koniec sprawka Eweliny, niby moja
przyjaciółka, a wszystko chce zniszczyć.
*****
- Widzieliście gdzieś, Angelicę? – zapytał się Dziku. – Już 10,
a jej jeszcze nie ma.
- Ostatni raz to ją widziałem na stołówce. – odezwał się
Jarski.
- Skoro jej nie ma to chodźmy jej poszukać. – rozkazał Krzysiek.
Chłopcy rozdzielili się. Jedni sprawdzali pokoje, drudzy
piwnicę, trzeci ruszyli na obchód ośrodka i lasu. Natomiast ja wraz z Igłą
poszliśmy do parku. Czułem, że to przeze mnie uciekła nie zostawiając żadnego
śladu. W mojej głowie kłębiło się wiele myśli, lecz nie byłem w stanie myśleć
logicznie. Po około 30 minutach zauważyliśmy sylwetkę dziewczyny, o dziwo
podobnej do poszukiwanej. Podeszliśmy do niej i byłem pewny, że to ona. Uklęknąłem
przed nią łapiąc jej twarz w dłonie.
- Angela, co Ci strzeliło do tej głowy? – mówił zbulwersowany
Ignaczak, przez co skupił na sobie ciekawskie spojrzenia przechodniów, którzy
rozpoznali Go i otoczyli, aby zdobyć autografy.
*****
- Chodź .. – Zbyszek pociągnął mnie w nieznanym mi kierunku.
- Nie chcę. – protestowałam, ale to nie dawało pożądanych
skutków.
- Nie obchodzi mnie to czy chcesz, czy nie. – odpowiedział.
Trzymał mnie stanowczo, abym nie mogła mu uciec. Po pewnym
czasie znajdowaliśmy się nad jeziorem. Spoglądałam w ciszy na zamarzniętą taflę
wody. Nie chciałam rozpoczynać konwersacji, która tak wiele miałaby mnie
kosztować. Nie zważając na śnieg usiadłam na podłożu pokrytym białym puchem.
- Angelica, jesteś dla mnie najważniejszą osobą pod słońcem.
Ta cała sytuacja z Aśką jest jednym wielkim nieporozumieniem. Kocham tylko i
wyłącznie Ciebie. – mówił kładąc mą rękę na Jego sercu.
- Zbyszek.. proszę Cię, nie rozmawiajmy już o tym. Chcę o
tym jak najszybciej zapomnieć. – powiedziałam.
- Czyli nie kochasz mnie, tak? – odezwał się łamiącym
głosem.
- Nie, nie kocham Cię. – skłamałam, nie potrafiłam inaczej. –
Teraz wiesz.
Bez słowa odszedł, natomiast ja się rozpłakałam. Nie zważałam na to, że
robi się coraz ciemniej. Byłam najzwyczajniej w świecie zrozpaczona. Chodziłam po
nieoświetlonym parku jak duch.
Ale komplikacje wprowadziłaś.... Dodaj dzisiaj jeszcze jeden rozdział.. Błagam ;*
OdpowiedzUsuńNo to się porobiło... W sumie, z jednej strony Angelica dobrze zrobiła, bo Zibi zachował się nie fair w stotunku do niej, ale z drugiej strony ona będzie teraz cierpieć. Mam nadziejś, ze wszystko się szybko ułoży. W wolnym czasie zapraszam do siebie na nowy rozdział: http://przeciezwieszgdziejestsiatkowka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, no_princess :D
Rany, ale zamotane. Dodaj w końcu nowy rozdział <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy -> http://spala-baby.blogspot.com/
Komplikacje, to właśnie lubię. Zibi, Zibi, Zibi... Nie ładnie tak kłamać w takich sprawach. Mam nadzieję, że jakoś im się wszystko ułoży. Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńJeżeli masz ochotę zapraszam do mnie na nowy rozdział ; as-prosto-w-serce.blogspot.com :)