sobota, 2 lutego 2013

~ . VI Rozdział . ~



- Zibi, skarbie. Co się tak długo nie odzywasz? – spytała spokojnie, tak jakby nie widziała uprzedniego wydarzenia, lecz nie na długo, bo po chwili rzuciła się mu na szyję i zaczęła Go całować.
Byłam totalnie zaskoczona.
- Aśka.. zostaw mnie w spokoju. Nie będę już z Tobą. – mówił będąc wkurzony.
- Ty mnie kochasz, przecież jeszcze wczoraj wyznawałeś mi miłość. – kłócili się.
Tyle mi wystarczyło, bez słowa wróciłam na halę. Siatkarze się pytali, gdzie jest Zbyszek , a ja ich zbywałam mówiąc, że nie potrafi odgonić się od fanek. Trening potrwał jeszcze godzinę po czym wszyscy zgodnie udaliśmy się do szatni. Nie zdawałam sobie sprawy z tego co się dzieje. Ja, głupia i naiwna zaufałam mu, a tu się okazuje, że ma dziewczynę. Po chwili się przebrałam i zamierzałam już wyjść, ale w drzwiach zatrzymał mnie Bartman.
- Angelica, ja Ci to wszystko wytłumaczę. – trzymał mnie.
- Ale ja wszystko rozumiem. Leć sobie do tej twojej ukochanej Aśki. – powiedziałam po czym odpięłam wisiorek, który od niego dostałam z jego inicjałami i włożyłam do Jego dłoni.
Bez słowa wyszłam i udałam się do swego pokoju. Wzięłam szybki prysznic, a gdy byłam gotowa rozpoczęłam pakowanie swych rzeczy do walizki. Postanowiłam porozmawiać jeszcze z panem Zbigniewem. Zapukałam do drzwi, a jak usłyszał pozwolenie to weszłam.
- Dzień dobry. – przywitałam się – Chciałam poinformować o tym, że rezygnuję z tego kursu. Bardzo mi jest przykro z tego powodu, ale jestem zmuszona. – westchnęłam, a kierownik odruchowo mnie do siebie przytulił.  
- Angela, proszę Cię zostań. Masz ogromny potencjał, którego nie pozwolę zmarnować. – mówił łagodnie.
- Nie chcę trenować z naszymi siatkarzami, wolałabym mieć samodzielne treningi. – poinformowałam prosto z mostu.
- Zobaczę co się da zrobić, pod warunkiem, że zostajesz.
- No dobrze .. – odpuściłam i podziękowałam za pomoc.
Będąc w moim pokoju nie rozpakowałam tych rzeczy. Siedziałam skulona na łóżku myśląc o tym co się stało. Krótko mówiąc płakałam jak bóbr. Zraniono mnie doszczętnie.
- Angelica .. możemy? – usłyszałam głos Ziomka, spojrzałam w stronę drzwi, w których stała większość ekipy.
Nie odpowiedziałam, tylko skinęłam głowę. Wszyscy znaleźli się momentalnie wokół mnie starając się podtrzymać na duchu.
- Powiesz nam co się stało, bo Zbyszek nie chce na nim nic powiedzieć. – spojrzeli na mnie, a ja rozpoczęłam swój długi monolog.
- To ty o niczym nie wiedziałaś? – zasypali mnie pytaniami, na które odpowiedź brzmiała nie.
- ZB9 jest cholernie przygnębiony, nie chce z nami rozmawiać ani nic. – powiedział Kubiak.
- Uprzedzam waszą prośbę. Nie porozmawiam z nim, nie chcę go widzieć ani nic. Najlepiej zostawcie mnie wszyscy w świętym pokoju.
Na twarzy Kurasia zauważyłam wyraźną troskę o moją osobę, ale nic nie mówił tylko posłusznie wyszedł wraz z resztą. Ja nadal siedziałam przygnębiona. Nie wiedząc kiedy zasnęłam. Obudziłam się na drugi dzień, odprawiłam poranną toaletę, ubrałam się i zrobiłam sobie kok po czym udałam się na śniadanie. Na stołówce jeszcze nikogo nie było. Podeszłam do kucharki:
- Mogłabym poprosić o nutellę? – spytałam wysilając się na uśmiech.
- No jasne, aniołku. Zaraz Ci ją dam. – powiedziała i udała się na zaplecze.
Po kilku sekundach podała mi słoik. Zabrałam jeszcze 2 kromki chleba, a także kakao. Usiadłam przy pojedynczym stoliku i rozpoczęłam delektowanie się kremem orzechowym. Wtedy weszli oni. Nasze spojrzenia się spotkały.. W sercu poczułam bolesne ukłucie, a wzrok przeniosłam na jedzenie. Napiłam się odrobiny kakao. Czułam na sobie Jego ciągłe spojrzenie, gdy siedzieli przy swym stole. Słyszałam jakieś szepty, ale nie potrafiłam ich zrozumieć. Wypiłam pospiesznie napój po czym zaniosłam kubek wraz z talerzem do pani, która zmywała naczynia. Wyszłam ze stołówki, nie potrafiłam tak bezczynnie siedzieć w jego pobliżu.

*****

Siedziałem tak od czasu do czasu coś dźgając widelcem. Nie potrafiłem o niej, ani na sekundę zapomnieć. Gdyby nie przyjazd Aśki, siedziałaby tutaj z nami, a na jej twarzy widniał ten cudowny uśmiech, który pokochałem.
- Ej.. żyjesz? – z zamyślenia wyciągnął mnie Kubiak.
- Tak, tak .. – powiedziałem odruchowo.
- Przykro nam z tego powodu, ale nie oznacza to, że nie możesz jeść. – usłyszałem głos Możdżona.
- Wiem, ale nie mam na nic ochoty. – streściłem.
Po chwili rozeszliśmy się do swoich pokoi. Zerknąłem na wyświetlacz, 15 nieodebranych połączeń od Aśki.

*****

Tymczasem założyłam na siebie jakiś ciepły polar i wyszłam z ośrodka. Wybrałam się na spacer. Chciałam to wszystko przemyśleć w spokoju. Spoglądałam na pary, szczęśliwe pary trzymające się za ręce. Zazdrościłam im tego. Najpierw ten nieudany związek z Rafałem. Co ja gadam, to nie był żaden związek, to był tylko przymus mojej kochanej rodzinki. Dla wyładowania nerwów ulepiłam śnieżkę i rzuciłam nią jak tylko najdalej potrafię. Teraz Zibi.. powoli dochodzę do wniosku, że nigdy nie odnajdę szczęścia. Na koniec sprawka Eweliny, niby moja przyjaciółka, a wszystko chce zniszczyć.

*****

- Widzieliście gdzieś, Angelicę? – zapytał się Dziku. – Już 10, a jej jeszcze nie ma.
- Ostatni raz to ją widziałem na stołówce. – odezwał się Jarski.
- Skoro jej nie ma to chodźmy jej poszukać. – rozkazał Krzysiek.
Chłopcy rozdzielili się. Jedni sprawdzali pokoje, drudzy piwnicę, trzeci ruszyli na obchód ośrodka i lasu. Natomiast ja wraz z Igłą poszliśmy do parku. Czułem, że to przeze mnie uciekła nie zostawiając żadnego śladu. W mojej głowie kłębiło się wiele myśli, lecz nie byłem w stanie myśleć logicznie. Po około 30 minutach zauważyliśmy sylwetkę dziewczyny, o dziwo podobnej do poszukiwanej. Podeszliśmy do niej i byłem pewny, że to ona. Uklęknąłem przed nią łapiąc jej twarz w dłonie.
- Angela, co Ci strzeliło do tej głowy? – mówił zbulwersowany Ignaczak, przez co skupił na sobie ciekawskie spojrzenia przechodniów, którzy rozpoznali Go i otoczyli, aby zdobyć autografy.

*****

- Chodź .. – Zbyszek pociągnął mnie w nieznanym mi kierunku.
- Nie chcę. – protestowałam, ale to nie dawało pożądanych skutków.
- Nie obchodzi mnie to czy chcesz, czy nie. – odpowiedział.
Trzymał mnie stanowczo, abym nie mogła mu uciec. Po pewnym czasie znajdowaliśmy się nad jeziorem. Spoglądałam w ciszy na zamarzniętą taflę wody. Nie chciałam rozpoczynać konwersacji, która tak wiele miałaby mnie kosztować. Nie zważając na śnieg usiadłam na podłożu pokrytym białym puchem.
- Angelica, jesteś dla mnie najważniejszą osobą pod słońcem. Ta cała sytuacja z Aśką jest jednym wielkim nieporozumieniem. Kocham tylko i wyłącznie Ciebie. – mówił kładąc mą rękę na Jego sercu.
- Zbyszek.. proszę Cię, nie rozmawiajmy już o tym. Chcę o tym jak najszybciej zapomnieć. – powiedziałam.
- Czyli nie kochasz mnie, tak? – odezwał się łamiącym głosem.
- Nie, nie kocham Cię. – skłamałam, nie potrafiłam inaczej. – Teraz wiesz.
Bez słowa odszedł, natomiast ja się rozpłakałam. Nie zważałam na to, że robi się coraz ciemniej. Byłam najzwyczajniej w świecie zrozpaczona. Chodziłam po nieoświetlonym parku jak duch.

4 komentarze:

  1. Ale komplikacje wprowadziłaś.... Dodaj dzisiaj jeszcze jeden rozdział.. Błagam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. No to się porobiło... W sumie, z jednej strony Angelica dobrze zrobiła, bo Zibi zachował się nie fair w stotunku do niej, ale z drugiej strony ona będzie teraz cierpieć. Mam nadziejś, ze wszystko się szybko ułoży. W wolnym czasie zapraszam do siebie na nowy rozdział: http://przeciezwieszgdziejestsiatkowka.blogspot.com/

    Pozdrawiam ciepło, no_princess :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rany, ale zamotane. Dodaj w końcu nowy rozdział <3

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy -> http://spala-baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Komplikacje, to właśnie lubię. Zibi, Zibi, Zibi... Nie ładnie tak kłamać w takich sprawach. Mam nadzieję, że jakoś im się wszystko ułoży. Czekam na więcej :)

    Jeżeli masz ochotę zapraszam do mnie na nowy rozdział ; as-prosto-w-serce.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń