niedziela, 3 lutego 2013

~ . VII Rozdział . ~



- Angelica.. żyjesz? – usłyszałam zatroskany głos Bartosza.
- Tak .. – powiedziałam nie zważając na przeszywający mnie od środka ból, ogromny ból. – Chciałabym zostać sama.
Kurek posłusznie wypełnił mą prośbę, za co byłam mu cholernie wdzięczna. Wykazał mi zrozumienie, którego tak bardzo potrzebowałam. Wreszcie zdałam sobie sprawę wagi słów, które powiedziałam Zbyszkowi. Może i skłamałam, ale tak będzie dla nas lepiej. On, mój On wróci sobie do Aśki, którą tak bardzo kocha. Usunę się z Jego drogi do szczęścia. Rozpocznę nowy rozdział w swym życiu. Kolejny rozdział.. To samo obiecywałam sobie, gdy wyjeżdżałam z Zielonej Góry. Nie spodziewałam się, że moje życie może stać się jeszcze gorsze. A jednak.. myliłam się i to okropnie. Jednakże przez życie trzeba iść z wysoko podniesioną głową, to wpajała mi moja matka. Tak. Matka, która wykorzystała mnie do swych niecnych celów. Co jak co, ale nie powinniśmy patrzeć w przeszłość i przyszłość, tylko żyć teraźniejszością. Złapałam do ręki swój odtwarzacz mp4 i włączyłam „Hallelujah”. Najlepsza piosenka na doła. Skupiłam się na śpiewanych słowach, i zrozumiałam dokładny przekaz tej piosenki. Po kilkakrotnym wysłuchaniu sama zaczęłam ją śpiewać. Gdy nagle do mojego pokoju wbiegli Kubiak, Winiar, Rucek i Jarski, a także Igła, który jak zawsze był w gotowości do nagrania „Igłą Szyte”.
- Łał.. – każdemu szczęki opadły w dół. – Zaśpiewaj od początku, proszę.. – Krzysiu zrobił słodkie oczka, którym nie byłam w stanie odmówić.
Pomimo, że nie miałam humoru, odśpiewałam kolejny raz piosenkę. Tym razem Igiełka wszystko uwiecznił na swej ukochanej kamerze, a gdy skończyłam usłyszałam brawa.
- Zakładamy Ci fanpage na facebooku .. – oznajmił Winiar. – Mamy uzdolnioną dziewczynę w naszych szeregach. Zibi nie wie co stracił. – wtem przybił sobie facepalm’a za popełnioną gafę.
- Nic się nie stało. No wiesz, fanki nie chcą, żeby takie piękne czółko było posiniaczone. Jeszcze by mnie oskarżyły o pobicie. – zaśmiałam się do rozluźnienia atmosfery i pocałowałam Jego czoło.
- O nie, nie.. do więzienia by Cię nie wysłały. Superman Krzysiu Cię uratuje! – zawołał Ignaczak wypinając dumnie swą pierś do pozy bohatera.
- Halo ludzie.. Gramy dzisiaj u Dzika i Zbyszka! – wołali po korytarzu.
Zerknęłam na nich znacząco, lecz w końcu postanowiłam udać się z nimi. Założyłam na siebie szorty i reprezentacyjną koszulkę. Długo iść nie musiałam, bo Kubiak zrobił mi łaskę i zaniósł do Jego pokoju. Jak się okazało byliśmy ostatni. Usiadłam na łóżku Michała, a obok mnie Siurak, który objął mnie ramieniem. Zauważyłam, że Zbyszek złowieszczo się na nas patrzy, jakbyśmy zrobili coś złego.
- Gramy w butelkę. – zasugerował Ziomek.
Wszyscy usadowiliśmy się wygodnie na dywanie. No i rozpoczęliśmy.. na pierwszy ogień wylosowany został Piotrek, który wybrał pytanie. Następny był Zati, który musiał zatańczyć Gangnam Style przed Anastasim, co wykonał posłusznie jak na młodszego przystało. Później wylosowano Zbyszka.
- No to Zbysiu, pocałuj naszą dziewczynę. – powiedział wskazując na mnie.
Atakujący się tym nie przejął, lecz w głębi duszy najprawdopodobniej ucieszył. Podszedł do mnie, złapał za rękę, przez co oboje wstaliśmy. Spojrzał mi głęboko w oczy. Przed jego wzrokiem nic nie mogło uciec. ZB9 zbliżył się do mnie, poczułam Jego zapach, ciepło oddechu. Musnął delikatnie mój policzek, kącik ust, a na końcu usta. Mimowolnie rozchyliłam swą buzię, przez co umożliwiłam mu wsunięcie języka w moją jamę ustną. Pieścił moje podniebienie, lecz ja broniłam się przed odwzajemnieniem, na marne.. Zaczęliśmy się całować zachłanniej. Czułam jak ręce Bartmana suną w dół na moją talię. Tak bardzo brakowało mi Jego obecności, bliskości. W końcu oderwaliśmy się od siebie i usiedliśmy na dywanie. O dziwo Zbyszek nie wrócił na swoje miejsce, tylko zasiadł tuż obok mnie, więc od tej chwili znajdowałam się pomiędzy nim a Bartoszem. Butelka poszła w ruch. Wypadło na mnie.
- Wybieram pytanie. – wyprzedziłam ich.
- Kochasz mnie? – zapytał się Zibi.
- Jednak chcę zadanie. – starałam się wyjść z tego błędnego koła.
- No to musisz odpowiedzieć na moje pytanie. – siatkarz nie miał zamiaru ustąpić.
- Yhm.. – przełknęłam głośno ślinę. – Jakby to powiedzieć.. tak.
- Czyli tam nad jeziorem kłamałaś? – spytał.
- Miało być tylko jedno pytanie. – zripostowałam.
Grę zakończyliśmy około drugiej nad ranem. Z tamtych chwil nic nie pamiętam, wiem tylko, że wszyscy udali się do swoich pokoi, a ja nie wiedząc czemu zostałam. Na drugi dzień wstałam. Nikogo w pokoju nie było, no tak, przecież była pora śniadaniowa, a te żarłoki sobie nie odpuszczą. Wróciłam do pokoju, wzięłam długi prysznic. Owinięta tylko ręcznikiem wróciłam do centralnej części mego pokoju, w które czekało na mnie …

Przepraszam, że taki krótki rozdział pisany na szybko, no ale cóż szkoła. WENO wróć ..  Ferie zaczynają mi się za 5 dni, więc postaram się wszystko nadrobić. Zostawcie komentarze. One motywują mnie do dalszej pracy . ; )

1 komentarz:

  1. Suuper opowiadanie :) Uwielbiam opowiadania z Bartoszem K. zwanym Siurakiem *.*

    Zapraszam do Siebie:
    i-zyjmy-długo-i-szczesliwie.blogspot.com może przypadnie Ci do gustu :)

    OdpowiedzUsuń