- Mhm .. masz bardzo seksowną piżamkę. – powiedział Zibi
wodząc swym palcem po mym ramieniu – Muszę przyznać, że masz styl. – wyśmiał mnie.
- Pff .. to teraz nara, prześpij się dzisiaj zzz .. z
Możdżonkiem, ja się nie piszę na spanie z Tobą w nocy. – powiedziałam oschle, a
następnie zepchnęłam ze siebie wszystkie złotka i wyszłam z pokoju – Sajonara. –
rzuciłam na pożegnanie.
Po chwili byłam już w swym pokoju, odruchowo zerknęłam na
telefon. Miałam 3 nieodebrane połączenia od mojej przyjaciółki Eweliny.
Stęskniłam się za nią, więc szybkim ruchem do niej zadzwoniłam, po dwóch
sygnałach odebrała.
- No nareszcie, ile można do Ciebie się wydzwaniać? –
wydarła się do słuchawki.
- Przepraszam, ale Ci, no te Wasze gwiazdeczki nie chcieli
mnie wypuścić z pokoju, a na dodatek przygnietli mnie.
- I ty jeszcze masz do nich za to pretensje? – spytała będąc
nieco zdziwiona.
- Przykro mi, ale na mnie ich uroki osobiste nie działają.
Mów co tam u Ciebie.
Dziewczyna zaczęła relacjonować to co dzieje się w Zielonej
Górze. Niestety nie pominęła tematu Rafała, jaki to On smutny i biedny. Właśnie
w tym momencie rzuciłam telefon o ścianę. Byłam na maxa wkurzona. Położyłam się
i spojrzałam na zegarek, była dopiero 21:30.
- Cześć, śpisz? – zza drzwi wychylił się Piotrek – Mogę wejść?
- No jasne, wchodź. Co Cię mnie do mnie sprowadza? –
spytałam spoglądając na siatkarza kładącego się obok mnie.
- Po prostu mi się nudzi. Oni cały czas się kłócą o to, kto
jest tym najprzystojniejszym.
- Jak dzieci.. – podsumowałam.- Skoro masz ich jak na razie
dość to pooglądajmy jakiś film, co ty na to?
- No jasne, odpowiada mi to. – odpowiedział, a ja wzięłam do
ręki laptopa, włączyłam Go i włączyłam Kac Vegas.
Piotrek wsunął rękę pod moje plecy lekko nią mnie obejmując,
i stopniowo się przysuwał. W trakcie naszego seansu często wybuchaliśmy gromkim
śmiechem, co zaciekawiło Bartmana, Ziomka, Igłę, Winiara i Dzika, którzy bez
pukania wparowali do mojego pokoju.
- Koniec tego waszego love story. – wrzasnęli – Właśnie idziemy
spać, kruszynko. – powiedział ZB9 ciągnąc mnie za rękę.
- Ja nigdzie nie idę, śpię sama, zrozumiano? – spojrzałam na
Zibiego starając się wypchnąć Go za drzwi. – Dobranoc wszystkim, wyjazd. –
powiedziałam, ale Igła rozłożył się na łóżku.
- Nigdzie nie pójdę bez moich żelków. – zagroził.
- Nie mam ich, no..
- To teraz się mnie nie pozbędziesz tak szybko. – zgromiłam
Go wzrokiem.
- Wychodzicie po grzeczności, czy jednak mam nakopać do
Waszych szanownych czterech liter? -
uniosła jedną brew ku górze.
Na szczęście nie musiałam używać siły, ale słyszałam ich
rozmowę na korytarzu.
- Twarda sztuka, tak łatwo z nią nie będzie. Musimy się
bardziej postarać ..
Po tych słowach głosy ucichły, a ja zasnęłam. Na drugi dzień
wstałam o godzinie 6:00. Wzięłam szybki prysznic, a następnie założyłam na
siebie czarny dres, ciepłą kurtkę, czapkę i sportowe buty, a włosy spięłam w
kucyk. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół, tak jak się domyślałam, nikogo
jeszcze nie było, ale ochroniarz wypuścił mnie z budynku. Na dworze było
jeszcze ciemno, ale powoli się przejaśniało. Co ja sobie myślałam, że słońce
już będzie świecić, przecież to nie lato. Stuknęłam się bezsilnie w głowę i
rozpoczęłam swój bieg. Biegłam raz truchtem, a raz sprintem. Po jakiś 15
minutach byłam przy lesie, weszłam do niego nie zaprzestając swego treningu. Podłoże
było bardzo śliskie, co utrudniło mi bieg, a nawet chodzenie. Chwilę później
poślizgnęłam się i upadłam z impetem na śnieg, a raczej lód. Szybko wstałam i
otrzepałam swe ubrania ze śniegu masując swój pośladek.
- Nie ma to jak stłuc sobie tyłek w pierwszy dzień w Spale. Na
serio, pięknie rozpoczyna się mój pobyt tutaj. – westchnęłam i machnęłam ręką.
Teraz postanowiłam wrócić pieszo do ośrodka, lub wyjść z
lasu. Nagle poczułam czyjś dotyk na swych plecach, gwałtownie się odwróciłam i
zaczęłam bić tego kogoś pięściami po klatce piersiowej.
- Zostaw mnie. – krzyknęłam wiercąc się, lecz silna dłoń
przyciągnęła mnie do tego mężczyzny.
- Nie bój się, to ja Bartman. – przytulił mnie bardzo mocno
do siebie, gładząc mnie po włosach.
- Nie strasz mnie już tak nigdy więcej, dobrze? –
powiedziałam i uniosłam swą twarz w Jego stronę. Nie wiedziałam, że jesteśmy
tak blisko siebie. Czubki naszych nosów się stykały, a ja patrzyłam mu w oczy
nic nie mówiąc.
- Dobrze, ale wracajmy już. – zasugerował po czym złapał
mnie za dłoń i wyprowadził lasu.
Gdy byliśmy blisko ośrodka rozpoczęliśmy biec.
- Kto będzie ostatni w ośrodku stawia gorącą czekoladę. –
zawołałam biegnąc sprintem.
Zbyszka miałam na ogonie, ale nie chciałam się poddać i to
ja ostatecznie wygrałam. Weszłam do holu czekając na niego.
- No to podczas śniadania widzę Cię niosącego moją
czekoladę. – zaśmiałam się.
- A co ja kelner jestem? – zapytał.
- Tylko dzisiaj. – odparłam.
Wróciłam do pokoju, spojrzałam na zegarek, który wskazywał
godzinę 7:40. Odświeżyłam się i założyłam na siebie jakieś dresy i top. Jak
byłam gotowa udałam się do stołówki. Zajęłam pierwsze, lepsze miejsce i
zabrałam się za jedzenie chleba z nutellą. Po chwili usłyszałam głośne krzyki
wchodzących sportowców.
- Stado słoni przybyło. – powiedziałam sobie pod nosem
delektując się śniadaniem.
Czułam na sobie ich wzrok i jakieś szepty, przez co miałam
dziwne przeczucie. Nie myliłam się, gdy szłam zanieść talerz podbiegł do mnie
Bartek i przerzucił sobie przez ramię.
- Masz mnie w tym momencie postawić. – zawołałam waląc Go
pięściami po plecach.
- Zaraz.. – podszedł do ich stolika i mnie postawił. –
Miałaś jeść z nami śniadania, nie pamiętasz? – spytał.
- Ale ja już zjadłam.. – odparłam protestując, lecz Bartek
posadził mnie na nogach Ignaczaka.
- No to teraz mnie nakarm. – Krzysiek zrobił minę
pięciolatka.
- Hahaha .. nie. – sprostowałam.
- Ale ja byłem grzeczny, nie widzisz jak Cię kocham?
- Przykro mi, nie odwzajemniam uczuć. Ty lepiej jedz, a tyle
nie gadaj, bo się jeszcze udławisz. – zaśmiałam się – A usta-usta bym Ci nie
robiła.
- Pożałujesz tego kiedyś. – pogroził mi palcem.
- Taa… - Zibi postawił mi przed nosem kubek z czekoladą.
- Widzisz dotrzymałem słowa.
- Dzięki. – uśmiechnęłam się pijąc napój.
Reszta śniadania minęła nam w luźnej atmosferze, a gdy
Ignaczak mnie puścił, wróciłam do pokoju po swą torbę treningową i skierowałam się
do Pana Zbigniewa.
- Skarbie, kierownik czeka na Ciebie w hali. – zawołała za
mną recepcjonistka.
Za jej wskazówką udałam się do wskazanego miejsca. Faktycznie,
mężczyzna stał na środku boiska i przywołał mnie do siebie jednym ruchem ręki. Posłusznie
podeszłam do niego witając się z nim.
- Spójrz na drzwi to zobaczysz z kim będziesz trenować. –
wykonałam polecenia, a mym oczom ukazały się postury siatkarzy z reprezentacji.
- Mała! – zawołali i podbiegli do mnie biorąc na ręce, a
także przytulali mnie.
- Ale ja chcę żyć .. – odparłam nie wiedząc czy skakać z
radości, czy płakać.
Po krótkiej rozmowie udaliśmy się do szatni.
- Że ja mam się z Wami przebierać, takimi zboczeńcami? –
wytrzeszczyłam swe oczy.
- No wiesz, my Ci z chęcią pomożemy, jak coś. – zasugerowali
unosząc znacząco brew.
W końcu wzięłam się na odwagę i odwróciłam się do nich
plecami zdejmując top. Założyłam na siebie czarną koszulkę, a po chwili zdjęłam
spodnie, ubierając krótkie spodenki. Chłopaki tymczasem podglądali mnie i
robili jednogłośne uuuu.
- Cicho tam. – odwróciłam się w ich stronę i zauważałam Winiara
tańczącego Gangnam Style. Długo nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.
- Hej sexi lady.. – śpiewał sobie Kubiak wskazując na mnie palcem,
lecz ja podskakując sobie wyszłam z szatni, a ZB9 mnie dogonił.
- Masz jakieś plany na po południe, bo chciałbym Cię
zaprosić na pizzę, znaczy zjedlibyśmy ją sobie w jakimś ustronnym miejscu. –
uśmiechnął się przybliżając swą twarz do mojej, pocałował mnie w policzek.
- No okej, odpowiada mi to. – puściłam oczko i weszliśmy na boisko.
podoba mi się, podoba mi się! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ^^
dodasz trzeci jeszcze dziś? :D
OdpowiedzUsuńJa chce już następny ... Kocham tego bloga .. Podoba mi się ogólnie jak piszesz . I znowu z niecierpliwością czekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńPostaram się dodać, skoro tak o to prosicie . ; D
UsuńTo czekam :D
UsuńPostaram się go wstawić jeszcze dzisiaj, ale nie wiem czy mi się to uda.
Usuń