- Rafał … - odezwałam się. – Co ty tu robisz do jasnej
ciasnej Anielki?!
- Przyjechałem do mojej narzeczonej. To coś złego? – zapytał
prowokując mnie. – Jutro bierzemy ślub, skarbie. Nie mówiłaś swojemu znajomemu
o tym, że do siebie wróciliśmy?
Mówił jakby nigdy nic. Kłamał w żywe oczy, a ja nie
potrafiłam zapanować nad swymi emocjami, cało gotowałam się w środku, lecz to
co mówił zostawiałam bez komentarza. Niestety Zbyszek zrozumiał to w innym
sensie i bez słowa wyszedł z pokoju.
- Zibi.. – wybiegłam za nim – On to wszystko zmyślił.
- Taa jasne. Nie jestem idiotą za jakiego mnie bierzesz. –
wyparował dodając – Wracaj do swojego kochasia. – powiedział i odszedł.
Do oczu napłynęły mi łzy, które spływały po mych policzkach.
Miałam dość tej całej szopki, którą odstawił Rafał, dlatego wróciłam do niego
wkurzając się.
- Co ty sobie myślisz? Chcesz zniszczyć całe moje życie? - krzyknęłam policzkując Go, lecz on oddał mi
kilka razy, i to wiele mocniej.
- Zostaw mnie!
- Nie pozbędziesz się mnie tak szybko, kochanie.. – odparł będąc
dumny z siebie, po czym pocałował mnie, ale ja go odepchnęłam. Nareszcie
wyszedł.
Zjechałam po ścianie w dół. Byłam cała zapłakana. Nie
spodziewałam się takiego obrotu zdarzeń. W Zielonej Górze miałam nadzieję, że
rozstaniemy się w zgodzie, i pójdziemy własnymi ścieżkami. Dopiero teraz
zrozumiałam jaki ogromny błąd popełniłam, ale czasu nie można cofnąć. Użalałam
się nad sobą, i nie wiedząc kiedy zasnęłam.
- Ejj.. chłopcy. Widzicie, tam ktoś leży. – powiedział Kubiak
idący ze swoimi znajomymi.
- To jest, przecież Angelica. – zawołał Kosok.
W momencie wszyscy znaleźli się przy mnie.
- Kto ją tak pobił? – mówili jeden do drugiego, po czym
Nowakowski wziął mnie na ręce i zaprowadził do swego pokoju, który dzielił z
Kosokiem i Możdżonkiem, a także Ziomkiem. Po pewnym czasie ocknęłam się, a
pierwszą osobą, która mi się ukazała był Pit.
- Co mi jest? – spytałam czując przeszywający ból na mej
twarzy.
- Znaleźliśmy Cię na dole.. pobitą. – westchnął obejmując
mnie ramieniem.
- Rafał.. – powiedziałam krótko.
- Mamy powiadomić Zibiego? – zapytał.
- Jego, na pewno nie. Nie chcę o nim słyszeć. – odfuknęłam.
- Za późno. – odparł Ziomek. – Misiek właśnie po niego
poszedł.
W tym oto momencie, ktoś wbiegł do pokoju. Był to właśnie
Zibi.
- Angela .. – przytulił mnie do siebie mocno, lecz ja Go
odtrąciłam.
- Odwal się ode mnie. Przedtem jakoś Cię nie interesowało,
co się ze mną dzieje, bo uwierzyłeś Rafałowi. – powiedziałam z wyrzutem.
- To był błąd. – wypowiedział.
Bez słowa wstałam z łóżka, i poprosiłam Pita, żeby poszedł
ze mną do mojego pokoju. Mężczyzna posłusznie wypełnił moją prośbę.
- Dzięki za to, że mi pomogłeś. – uśmiechnęłam się lekko i
ucałowałam Go w policzek. – Poczekaj tu na mnie chwilę, pójdę zobaczyć w jakim
to stanie jestem.
Udałam się do łazienki i dokładnie przejrzałam się w
lustrze. Na mojej twarzy widniało kilka purpurowych siniaków, które starałam
się zatuszować.
- Nie jest aż tak źle, jak sobie wyobrażałam. – zaśmiałam się
lekko i wróciłam do siatkarza. – Widzisz i już ich nie widać. – puściłam oczko
kładąc się obok niego.
On tylko bez słowa przytulił mnie do siebie i zasnęliśmy. Od
niepamiętnych czasów miałam sen, niemiły sen. Śniło mi się, że byłam w kościele
ubrana w białą, długą suknię ślubną, a obok mnie stał Rafał. Braliśmy ślub,
moja rodzina była przeszczęśliwa. Zaproszeni byli również siatkarze, wszyscy
uradowani, gdy wtem stało się coś dziwnego .. Chwilę później się obudziłam,
spojrzałam na zegarek.
- Dopiero 18. – szepnęłam i zerknęłam na Cichego, który
jeszcze spał.
Gładziłam ręką jego klatkę piersiową, jednocześnie patrząc
na ścianę. Wtem wbiegł do pokoju Kuraś.
- Zibiemu coś się stało. – zawołał, a ja wybiegłam za nim.
Zbyszek leżał nieprzytomny na schodach, podbiegłam do niego
i ukucnęłam. Delikatnie poklepałam Go po policzku, a On przyciągnął mnie do
siebie i zaczął całować. Na początku stawiałam opór, lecz z każdą sekundą moja
niechęć znikała, aż w końcu zaczęłam odwzajemniać pocałunki..
- Wszystko wymyśliliście. – powiedziałam i odwróciłam się w
stronę siatkarzy, których już nie było. – A ty mój drogi Panie, nie udawaj. –
szturchnęłam Go w ramię jak tylko wstał.
Nagle Zibi przerzucił mnie sobie przez ramię i udał się do
swego pokoju, który później zamknął na klucz.
- Co teraz kombinujesz? – spytałam jak posadził mnie na
łóżku.
- Nic takiego. – ukląkł przede mną i złapał mą dłoń. –
Zostaniesz moją dziewczyną wbrew przeciwnościom losu? – zapytał.
- Tak. – odparłam bez zastanowienia.
Bartman wyjął ze swej kieszeni łańcuszek z zawieszką w
kształcie serca, w której znajdowała się literka Z. Od razu zawiesił mi ją na
szyi i czule pocałował. Po chwili poszliśmy na kolację. Do stołówki weszliśmy
trzymając się za ręce. Dzisiaj dla odmiany wzięłam sobie jajecznicę ze
szczypiorkiem po czym usiadłam do stołu siatkarzy.
- Nareszcie przyszły te dwie połówki pomarańczy. – zaśmiał
się Kuraś.
- Smacznego. – odparłam i zabrałam się za konsumpcję posiłku.
Dzisiejsza kolacja odbyła się spokojnie, dzięki czemu zjedliśmy ją w
rekordowym czasie i wróciliśmy do swych pokoi. Akurat ja z Zibim poszliśmy do
jego pokoju, który dzielił z Dzikiem, Winiarem i Igłą. Wraz ze swym nowym
chłopakiem usiedliśmy na łóżku wtulając się do siebie, a Krzysiek włączył swą
kamerę.
- Mam bardzo ważną wiadomość dla wszystkich fanek Zbigniewa
Bartmana. – powiedział poważnie. – Po długich poszukiwaniach odnalazł swą drugą
połówkę. – i wtedy kamera została skierowana w naszą stronę.
- Tak, to prawda. – streścił Zbyszek i pomachaliśmy do
kamery.
- Ty wiesz, że przez tą wiadomość doprowadzisz większość
fanek do zawału? – zasugerował, a my wybuchliśmy śmiechem.
- Życie jest brutalne. W końcu znalazłem swą brunetką o
brązowych oczach. – uniósł brew ku górze i pocałował mnie delikatnie.
- Sami państwo widzicie jaka mięta ich łączy. – zakończył Ignaczak
i wyłączył swój sprzęt, lecz my nadal się całowaliśmy.
- Oni zamierzają pobić rekord w długości całowania się? –
zapytał Dziku.
- Koniecznie trzeba ich do tego zapisać. – poinformował Winiar,
i w tym momencie odsunęliśmy się od siebie.
- Na serio bardzo zabawne. – przewróciłam zabawnie oczkami.
- No wiesz, my też byśmy się chętnie z Tobą pocałowali. – powiedzieli chórem,
a Zibi od razu rzucił w nich poduszkami, i tak właśnie zaczęła się wojna na
poduszki..
_________________________________
Mamy już czwarty rozdział opowiadania. I jak podobają Wam się moje wypociny? Mile widziane komentarze, bo to właśnie one motywują mnie do dalszego pisania . ;>
Cieszycie się z faktu, że Ressovia wygrała z Delectą? Bo ja bardzo . ; D